29 listopada 2015

5. Przy mnie możesz zarobić.


Nie szukam dzisiaj prawdziwej miłości
 Mogę być twoją kochanką na jeden raz
Mogę być twoją królową*



Charlotte 

Wylądowaliśmy w celi mikroskopijnego rozmiaru. Niczym nieprzejęty Andy położył się na pryczy, a ja usiadłam na murowanej podłodze. Chyba wolałam nie wiedzieć od czego była mokra.
W moim organizmie wciąż były obecne wszelkie substancje więc niespecjalnie przejęłam się swoim obecnym położeniem ani tym bardziej konsekwencjami jakie mogą wyniknąć w próby kradzieży. Po prostu siedziałam wpatrzona w blondyna, który prawdopodobnie zasnął albo tylko leżał z zamkniętymi oczami. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie bardzo wiedziałam o czym więc siedziałam cicho i czekałam na to, aż będę mogła wrócić do domu.
Jakiś czas później przyszedł do nas wysoki policjant i zaproponował, że możemy wyjść za kaucją lub siedzieć w tej celi przez dwa dni. Nie mieliśmy wyboru, bo ani ja nie miałam tylu pieniędzy, ani Tawny, nie wspominając już o Michaelu i jego kolegach, którzy nie mieli grosza przy duszy.
- Nie martw się, wiele razy miałem taką sytuację. Tu nie jest tak źle, bynajmniej nie muszę spać w jakimś gruzie.
- Co my tu będziemy robić przez pierdolone dwa dni?
- Spać! - powiedział entuzjastycznie i rozwalił się na pryczy wzdychając przy tym tak, jakby twarde, więzienne łóżko było hamakiem. Więzienne Hawaje.


Tawney 

Obudziłam się w jakiejś małej klicie. Leżałam na dywanie, a dookoła mnie porozrzucane było szkło. Z uda leciała mi krew, a w mojej dłoni znajdował się odłamek wybitego okna. Obok leżał Alex, który podobnie jak ja był częściowo zakrwawiony. Czułam się co najmniej dziwnie. Nie miałam pojęcia co się stało, dlaczego szyba jest wybita i dlaczego obok mnie leży nagi facet. Z ramy okna rozciągał się widok na Skid Row. Przynajmniej wiedziałam, gdzie jestem. 
Ból zaczął dawać mi się we znaki, a szkło wbite w dłoń nieco mnie przerażało. Nie miałam pojęcia co robić. Zostać i zapytać Alexa o co tu chodzi czy spieprzać póki się nie obudził. Ostatecznie wybrałam pierwszą opcję. 
- Nie wiem. Pewno w nie pierdolnąłem - stwierdził zaspany. Kompletnie nie przejął się krwią i jak gdyby nigdy nic zaczął się ubierać. Poszłam w jego ślady, a następnie szybko ulotniłam się z tego miejsca uprzednio podając mu swój adres.
Na szczęście znajdowałam się w TEJ dzielnicy więc nikogo nie obchodził mój wygląd. Nieco przyspieszonym krokiem szłam w stronę domu. Chciałam jak najprędzej znaleźć się w mieszkaniu, w którym Charlie pomogłaby mi uporać się z tymi ranami. Fakt, że nie pamiętałam niczego z tej nocy był irytujący, bo bardzo dużo zrobiłabym aby dowiedzieć się jakim cudem nie czułam tego, że leżę na odłamkach szkła...


Gdy dotarłam do domu okazało się, że moja przyjaciółka postanowiła spędzić kolejne upojne dni w towarzystwie Andy'ego, Michaela czy jak to on się nazywał. Musiałby zdarzyć się cud, abyśmy miały w naszym mieszkaniu cokolwiek przy pomocy czego mogłabym odkazić rany więc jak najszybciej poszłam do naszej sąsiadki z dołu. Była wredną kurwą, a zarazem jedyną osobą w tej klatce, która miała w miarę ułożone życie. W zasadzie to zbyt wiele o niej nie wiedziałam, ale bynajmniej nie była dziwką, narkomanką, alkoholiczną, za to lubiła się czepiać mnie lub Charlie o to, że jesteśmy głośno, wracamy do domu wczesnym rankiem, kiedy to ona śpi, albo nasi koledzy robią rozróby i malują na ścianach w klatce sprayami. Z drugiej strony gdybym była czterdziestoletnią starą panną to też wkurwiałyby mnie osoby takie jak ja. 
Tego dnia pani Curtis była jednak w dobrym nastroju i pożyczyła mi wodę utlenioną oraz kilka plastrów. W domu odkaziłam te paskudne rany, po czym wzięłam prysznic i poobklejałam się plastrami tam, gdzie było to konieczne. 
Gdy chwilę poleżałam i zdołałam odpocząć wzięłam się za szlifowanie swojego wyglądu. Zasadniczo to rzadko kiedy robiłam coś innego. Nie lubiłam siedzieć w domu, bo czułam się odcięta od świata i ludzi, dlatego też spędzałam czas w czterech ścianach jedynie wtedy, kiedy spałam i szykowałam się do wyjścia na miasto. Plany na ten dzień nie były inne, o szesnastej byłam w połowie naszykowana i kiedy miałam iść suszyć włosy ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to Charlie wróciła ze swoich nocnych podbojów, ale nie... To był Alex. Jego wizyta nieco pokrzyżowała moje plany, tym bardziej, że przez postawienie jemu i sobie narkotyków niemal wszystko co zarobiłam w nocy się rozeszło, a ja znowu zostałam bez grosza przy duszy. 
Brunet poczuł się jak u siebie w domu i swoim (wciąż) zakrwawionym ciałkiem i w brudnych buciorach rozwalił się na moim łóżku. 
- To co dzisiaj robimy? - zapytał. 
Chyba coś Ci się pomyliło. 
- Ja mam zamiar iść zarobić, a Ty możesz robić cokolwiek - odparłam i zniknęłam w łazience. Po piętnastu minutach, gdy moje włosy były już wysuszone i natapirowane wróciłam do pokoju. 
- Dzięki, że mi pozwalasz - mruknął i puścił mi oczko - Chciałbym porobić coś z Tobą. 
- Ale ja nie mam dzisiaj czasu.
- Możemy pójść do mnie to porobię Ci zdjęcia - powiedział, jakby nie słyszał tego, co mówiłam przed chwilą.
- Nie chcę zdjęć. Charlie pałęta się nie wiadomo gdzie z tym typem, a ja nie mam zamiaru doprowadzić do tego, aby właściciel wyrzucił nas na ulicę, także byłabym wdzięczna jakbyś wyszedł.
- Przy mnie też możesz zarobić. Porobię Ci zdjęcia, wyślemy je do agencji, może Cię przyjmą.
- Co kurwa? - palnęłam bez większego zastanowienia.
- Dlaczego z kobietami zawsze jest taki sam problem? Chodź, nie pożałujesz, to zajmie nam godzinę, później będziesz mogła iść, gdzie zechcesz, a ja nie będę zawracał Ci dupy. - powiedział, ostatecznie mnie przekonując. Poszliśmy do jego klity, Alex otworzył skrytkę w podłodze i wyciągnął z niej aparat. I to nie byle jaki. Pierwszy raz ktoś robił mi zdjęcia, ale mimo to czułam się komfortowo w tej sytuacji.W sumie to było śmiesznie i amatorsko, ale też ciekawie. Wyszłam stamtąd zadowolona, zostawiłam Alexowi pięć dolarów na wywołanie tych zdjęć, miał mi je podrzucić. Przeczuwałam, że wyda te pieniądze na piwo albo dołoży kilkanaście dolców i kupi działkę, a moich zdjęć już nigdy nie zobaczę. Ku mojemu zdziwieniu kilka dni później w skrzynce na lisy zobaczyłam kremową kopertę z podpisem "wyszło zajebiście". Byłam strasznie podekscytowana i ciekawa tego, co zobaczę w środku. Szybko pobiegłam do domu i otworzyłam kopertę, wyrzucając wszystkie zdjęcia na podłogę. Zaczęłam je przeglądać, nie dowierzałam, że to naprawdę ja. Nie sądziłam, że wychodzę tak ładnie na zdjęciach, wyglądałam na nich o wiele lepiej niż w rzeczywistości. Byłam niesamowicie zadowolona i nie mogłam opanować śmiechu. Chciałam wysłać te zdjęcia do jakiejś agencji modelek, jak doradzał mi Alex, ale nie miałam o tym pojęcia, nie wiedziałam czy w Los Angeles funkcjonuje coś takiego. Schowałam kopertę na dno szafki z bielizną mówiąc sobie, że mimo wszystko i tak nic by z tego nie wyszło.


Charlotte 


Kiedy wróciłam do domu po tygodniu nieobecności myślałam, że Tawney będzie czekać na mnie z tłuczkiem do kotletów i patelnia w dłoniach, a tymczasem miała ona kompletnie gdzieś moje zniknięcie. Naprawdę mi ulżyło. Po ostatnim razie wciąż miałam wyrzuty sumienia. 
Opowiedziałam przyjaciółce o tym co mi się przytrafiło, o próbie kradzieży samochodu, o dwudniowym pobycie w więzieniu i czterech dniach spędzonych z Michaelem w jego ruderze. Byłam kompletnie spłukana, w dodatku od trzech dni kompletnie nic nie jadłam, bo kasę, którą Andy pożyczył od kolegi wydaliśmy na skrzynkę wina. Tawney w tym czasie zarobiła na nasz czynsz i zakupy. 
Była osiemnasta więc nawet nie zdążyłam odpocząć ani niczego zjeść, bo musiałam szykować się do wyjścia. Miałam ochotę pobiec do Andy'ego, ale wiedziałam, że tym razem nie mogę. Szybko się pomalowałam, uczesałam i ubrałam, po czym poszłam wraz z Tawney na Aleję Gwiazd. Moja przyjaciółka szybko znalazła sobie jakiegoś starca, a ja czekałam i czekałam, aż w końcu zatrzymał się przede mną zajebisty czarny Chevrolet. Gdy jego właściciel odsunął szybę zobaczyłam urocze, długie i jasne loki. Facet się uśmiechnął i zaprosił mnie do środka. Przedstawiliśmy się, miał na imię David. Pojechaliśmy do czterogwiazdkowego hotelu, w którym się zatrzymał, nie wyglądał na biznesmena, ale kim innym mógłby być? Całą drogę milczeliśmy.
Gdy wysiedliśmy z samochodu zapytał ile biorę za godzinę, powiedziałam, że sześćdziesiąt dolarów.
- Jest szansa na zniżkę przy trzech godzinach? - przywykłam do tego, że z ceną mojego ciała targowano się jak z koszykiem truskawek.
- Nie sądzę - odparłam.
Weszliśmy do hotelu, po moim pobycie w Chateau Marmont i Las Vegas przestały mnie dziwić takie wystroje wnętrz, ale kilka godzin w takim miejscu było miłą odmianą od zalanego winem lokum Michaela. Po fajnym seksie z Davidem zapytałam czym się zajmuję.
- Jestem wokalistą - odpowiedział z dumą.
- Naprawdę? W jakim zespole?
- Oh, a myślałem, że jestem choć trochę sławny - wymamrotał i uśmiechnął się. - W Whitesnake - dodał.
- Jesteście z Los Angeles?
- Z Anglii, ale mamy teraz kilka koncertów w Kalifornii. Wczoraj w nocy wróciliśmy z San Diego, a jutro gramy tutaj. Kojarzysz klub Whiskey a Go Go?
- Oczywiście.
- Może wpadniesz? Mogę dać Ci bilet.
Tym sposobem zapewniłam sobie i Tawney rozrywkę na kolejną noc.
Spędziłam z Davidem trzy godziny. Tak dobrze mnie traktował.


* Lana Del Rey - Meet me in the pale moonlight
_________________________________
Przepraszam za taką długą przerwę, nie wiem czy ktoś jeszcze czeka na rozdziały, ale jakby coś to następny będzie o wiele szybciej bo mam już połowę napisaną. 
Postaram się wrócić na bloggera i przeczytać zaległości, które sobie narobiłam, mam nadzieję, że szkoła mi na to pozwoli. ;') 
A jakby ktoś chciał o coś zapytać to zapraszam tutaj - [KLIK]

2 komentarze:

  1. Jestem dopiero po prologu, ale już czuję, że resztę pochłonę w zawrotnym tempie. Zupełnie przez przypadek trafiłam na twojego bloga i myślę, że zostanę tu na dłużej. :) Na tą chwilę nie mogę za wiele powiedzieć, oprócz tego, że prolog mnie zaintrygował, bohaterowie również, więc lecę dalej czytać. Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że nie skomentowałam od razu.
    Cieszę się bardzo, że w końcu wróciłaś i mam nadzieję, że tym razem zostaniesz na dłużej.
    Mówiłam już, że bardzo lubię Andy'ego/ Michaela?
    Tawney i David z Whitesnake, hm... Przypadek?
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba i wczuwam się w ten klimat. Czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń