7 kwietnia 2015

Prolog

5 września 1984, Los Angeles 

            Spędzam trzeci z rzędu w Chateau Marmont i czuję się doskonale. Joseph traktuje mnie bardzo dobrze, chyba jeszcze żaden klient nie okazywał mi takiego szacunku. Każdego ranka służba przynosi mi śniadanie do łóżka, a później razem z Joe idę na zakupy. Doradzam mu jakie marynarki i koszule ma kupić, a w zamian dostaję piękne sukienki i buty. 
            Pierwszy raz jestem z mężczyzną, który jest starszy ode mnie o prawie czterdzieści lat! Zawsze sądziłam, że gdyby przyszło mi pracować w takich warunkach to czułabym potworny wstręt i obrzydzenie, a tymczasem jest wręcz przeciwnie. Czuję, że tydzień w Las Vegas będzie wspaniały. Kupiłam absolutnie fantastyczną skórzaną sukienkę, koniecznie musisz ją przymierzyć, wyglądałabyś w niej jak Bogini, ja mam trochę za dużo ciałka. 
              Teraz tak myślę, że okropieństwem jest pisanie do Ciebie listów, kiedy znajdujemy się w tym samym mieście, ale Joseph stwierdził, że lepiej będzie jeśli w czasie jego pobytu w Los Angeles będę trzymała się z dala od takich miejsc jak nasz dom. Jego zdaniem nasza dzielnica to kompletna melina i przynajmniej teraz, gdy z nim jestem postara się zadbać o moje bezpieczeństwo. To całkiem urocze.
               Najchętniej poopowiadałabym Ci jeszcze trochę o tym wszystkim, co dla mnie nowe, ale czas się pakować. Co by było, gdybym dotarła do Vegas bez ulubionego tuszu do rzęs albo czerwonych szpilek?
Do zobaczenia za osiem dni! 

Charlotte

P.S. Na samym dnie szafy jest czterdzieści dolarów. Zapłać czynsz i błagam, nie rozwal tego na jakieś gówno. 

4 komentarze:

  1. O JA CIĘ PIERDZIELĘ !.QWHOQUIWHFOI!!!IWQJFKS;NF!!['SPEGFD;LF,GNS;LNFGSNMFGE'RPT3E'MG,S V
    Odwaliło mi totalnie, ale nie martw się, to znaczy, że się podoba. Bardzo. Bardzo. Bardzo. To dopiero prolog, a ja już świruję. Jezu, dawno nie poczułam się TAK podczas czytania czegoś. Po prostu ten list spodobał mi się okropnie, zakochałam się, szalenie.
    Kurde, no. Niby w bohaterach jest Duff, ale... Kompletnie mi to nie przeszkadza. Guns N' Roses jest dużo, ale to raczej nie będzie takie zwyczajne. Po prostu - kocham. Takie, kurwa, przeczucie.
    Aktualnie wychodzę, więc muszę kończyć.
    Ale jestem tutaj - pamiętaj, nie pozbędziesz się mnie!
    Po prostu cudo, cudo i jeszcze raz cudo. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba, czekam na więcej. Gdy będę na laptopie to zaobserwuje twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się na dobre. Straaaszliwie mi się to podoba, szczególnie wizja tego, że w pierwszym rozdziale być może pojawi się coś o Las Vegas, będę Cię wielbić na kolanach jeśli upchniesz do rozdziału jakąś relację Charlotte z pobytu w tym cudownym mieście. :D
    nie mam pojęcia co mogę jeszcze napisać, po prostu czekam na pierwszy i wiedz, że jeśli go nie skomentuję to na sto procent przeczytam, a komentarz zostawię później! ;_;
    pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, coś nowego. I świeżego. Przynajmniej po samym prologu. Ciekawa jestem, czy dalsza część historii też będzie się rozgrywać w tym czasie i miejscu? Przechodzę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń